Siedem godzin trwała podróż z Wrocławia do Krakowa. Obudzeni wschodzącym słońcem zauważyliśmy, że ludzi zaczynają wychodzić z pociągu i przemnieszczać się do innych. okażało się, że nasza część pociągu nie jedzie do Zakopanego, więc musieliśmy wyjść. Nie było innej drogi tylko przez okno. Jak ludzie zauważyli, że zwalniamy miejsca, zaczęli się pchać i drzwiami i oknami. Masakra. Cudem dogonilśmy nasz pociąg. Tym razem na stojąco spędziliśmy ostatnie 3 godz. podróży.